I niebo płakało tego wieczoru, gdy wyruszyliśmy z Jezusem bolesną drogą cierpienia. Spotykamy się z Wielką Miłością, która pokonała śmierć. Przeżywamy boleść Syna Bożego i Jego Matki. Krok za krokiem, z zamkniętymi powiekami podążamy wyobraźnią na Wzgórze Czaszki. Niesiemy za krzyżem Jezusa własne postanowienia, obietnice i prośby. Modlitwy o cud przemienienia dla tych, którzy jeszcze nie dotknęli Bożej Miłości, o pokój na świecie i człowieczeństwo w nas samych. Cierpiąca twarz Maryi daje siłę matkom w niesieniu ciężarów życia ich dzieci, a poranione oblicze Chrystusa uczy, że można znieść poniżenie, cierpienie fizyczne i psychiczne dla tych, których się miłuje. Tak ważny to w naszym życiu czas. Czas trudny, bo niełatwo spojrzeć w oczy Jezusowi, który cierpi za nas… Trwając w tych przeżyciach prosimy Dobrego Boga, by Golgota nie była dla nas tylko metaforą męki naszego Zbawiciela. By dotknęła naszych sumień prawdziwie. Jezu daj siłę, byśmy przemierzali swoje życiowe drogi siłą Twojej miłości, pomagając innym powstać z upadku.
Gdy niecierpiące już ciało Jezusa spoczęło w grobie, kalwaryjskimi nutami wyśpiewaliśmy rozmowę Matki z Synem. Jest w niej wszystko, co Chrystus Zbawiciel chce powiedzieć człowiekowi…